zamieszki wywołali sami narodowcy. Pora przeanalizować szczegółowo przyczyny i przebieg zdarzeń.
Tak jak 75 lat temu w Noc Kryształową zdziczali Niemcy zaatakowali sklepy, synagogi i mieszkania osób uważanych przez nich za kulturowo obcych tak 11 listopada nacjonaliści polscy zaatakowali dwa skłoty,
miejsca zamieszkania osób uważanych przez nich za kulturowo obcych. Jedne z nich pełni rolę centrum kultury alternatywnej, drugie jest miejscem schronienia dla osób dotkniętych eksmisją lub brakiem
mieszkania w Warszawie. Nie każdy z nich zna język polski i nie każdemu przysługują prawa do jakiejkolwiek zapomogi.
Winę za wieloletnie sianie nienawiści wobec „odmiennych” ponoszą ONR, Młodzież Wszechpolska i wszystkie inne podmioty i osoby tworzące Ruch Narodowy.
Na kilka dni przed demonstracją minister Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział całkowite przekazanie troski o bezpieczeństwo marszu jego organizatorom – neofaszystom. Taka decyzja zapewniła nacjonalistycznym bojówkarzom możność bezkarnego atakowania skłotów przez całe 20 minut, a do działań przystąpiono dopiero kiedy pojawił się ogień. Ważny był tylko i wyłącznie wizerunek policji, a nie to czy ktoś zginie lub zostanie poważnie ranny.
Odnosząc się do bitwy o skłoty należy podkreślić sporą odległość (109 metrów) od ulicy Marszałkowskiej, którą przebiegał Marsz. To oraz fakt, że napastnicy posiadali sprzęt do przecięcia łańcucha na który zamknięta była brama skłotu Przychodnia świadczy o tym, że atak był planowany, a sprawna reakcja propagandowa liderów Ruchu Narodowego, twierdzących, iż skłotersi z odległości przekraczającej wszelkie znane rekordy świata w lekkiej atletyce sprowokowali „białych patriotów”,
którzy podjęli szlachetną akcję obrony Marszu.
Należy zwrócić uwagę na zerową skuteczność zmian w ustawie o zgromadzeniach publicznych zaproponowanych przez prezydenta i przyjętych przez parlament. Ani niemożność pokrywania się tras dwóch demonstracji ani wprowadzenie identyfikatorów nie zapobiegło zamieszkom. Przepisy te jedynie utrudniły wyrażanie stanowisk przez społeczeństwo, a nijak nie przełożyły się na poprawę bezpieczeństwa. Nie zgadzamy się z propozycją zakazu maskowania się jako kolejnego
utrudnienia dla organizowania się.
Uważamy, że zarówno minister spraw wewnętrznych jak i organizator Marszu Niepodległości odpowiadają za zagrożenie bezpieczeństwa publicznego i powinni raz na zawsze zostać wykluczeni z życia publicznego.
Grupa „Razem Przeciw Nacjonalizmowi”